Dlaczego producenci za darmo wysyłają swoje produkty niektórym osobom, skoro tworzą je, by je sprzedawać. Skąd biorą się bajeczne dochody mocnych ostatnio influencerów i trendsetterów? Odpowiedzi kryją się z zasadach rządzących marketingiem rekomendacji.

Eksperci są w cenie

Specjaliści od kampanii reklamowych już dawno zauważyli, że ludzie ufają opiniom osób, które znają lub które są znane. Na tym waśnie bazuje marketing rekomendacji. Kupujemy coś, bo ktoś nam to polecił.

W związku z tym producenci chcący przeprowadzić skuteczną kampanię reklamową prowadzą tak zwany product seeding, czyli innymi słowy rozsyłają swój produkt do znanych osób: influencerów, trendsetterów i innych. Na portalu www.InfoKurier.pl zaprezentowano ostatnio statystyki kampanii reklamowej znanej marki produkującej napoje słodzone, która pochwaliła się wyśmienitymi wynikami współpracy z influencerami. Influencerzy, oprócz pełnowartościowego produktu dostają także czasem nieco darmowych próbek, które mogą rozdać, a często także dodatkowe wynagrodzenie, za reklamowanie produktu w formie właśnie marketingu rekomendacji. Bo influencerzy i trendsetterzy nie robią właśnie nic innego, jak rekomendowanie produktu swoim odbiorcom.

Skuteczność kampanii opartej na influencerach

Jeśli mają ich wielu, taka kampania reklamowa okazuje się bardzo skuteczna. Product seeding, choć z pozoru jest pozbywaniem się przez producenta egzemplarzy, które chciał sprzedać, ma głębszy sens i pozwala sprzedać więcej. Tu właśnie tkwi siła marketingu rekomendacji. Będziemy bardziej skłonni nabyć dany produkt, jeśli poleci go osoba, którą znamy i obserwujemy od dawna. Ufamy jej, znamy ją, więc jej zdanie na temat jakiegoś produktu jest dla nas ważniejsze, niż telewizyjny spot.

Na marketingu rekomendacji zyskują producenci, dorobić się mogą także influencerzy i trendsetterzy. A i klienci mogą wysłuchać opinii, którym będą mogli zaufać. Wszyscy więc zyskują.